Czy biznes beauty jest zarezerwowany wyłącznie dla lekarzy medycyny estetycznej i kosmetologów? Jak można prowadzić firmę w tej branży, będąc specjalistą w dziedzinie, która nie ma z nią nic wspólnego i osiągać sukcesy opowiada Monika Zdziarska-Alicka, właścicielka Kliniki Piękna Essence w Warszawie.
BEAUTY INSPIRATION: Z wykształcenia jest Pani księgową, ma pani doświadczenie w dużych spółkach z kapitałem zagranicznym. Skąd się wziął i kiedy pojawił się w Pani życiu biznes beauty?
«MONIKA ZDZIARSKA-ALICKA: Pomysł zrodził się, bo lubię wyzwania i zmiany. Staram się realizować swoje pomysły, nawet te najśmielsze. Zawsze chciałam się też rozwijać i prowadzić swoją firmę. A dlaczego branża beauty? Dlatego, że byłam klientką takich miejsc i chodziłam do salonów kosmetycznych. Prawie zawsze znajdowałam jakieś elementy, które nie były satysfakcjonujące i dlatego chciałam stworzyć miejsce, które będzie spełniało moje oczekiwania.
BI: Kiedy to było?
«MZA: 3 lata temu.
BI: Czy dziś, po tych 3 latach, klinika spełnia Pani oczekiwania? Czy widzi w niej Pani jeszcze jakieś niedociągnięcia?
«MZA: Powinnam powiedzieć, że już ich nie widzę, ale skłamałabym. Wynika to z faktu, że branża beauty bardzo szybko się rozwija. Cały czas musimy więc reagować na potrzeby klientów, na nowe oferty firm kosmetycznych. To powoduje, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której siadam i mówię: „dobrze, wszystko jest idealnie”.
BI: Jakie były początki kliniki? W jaki sposób ona powstała?
«MZA: Początki były nietypowe, bo zdecydowałam się przejąć już działający biznes. To miejsce bardzo mnie ujęło nie tylko lokalizacją, która jest coraz większym atutem, ale także powierzchnią, bo jest tu prawie 200 m2. Ujęła mnie wielkość pomieszczeń, wystrój. Zadziałałam trochę intuicyjnie i nie wstydzę się tego. Brałam pod uwagę podszept duszy, czyli moje wrażenia i to, jak się tu czuję.
BI: Ma pani doświadczenie w księgowości dużych firm. Czym się różni prowadzenie kliniki urody od biznesów ekonomicznych, a co ma z nimi wspólnego?
«MZA: Wciąż jestem ekonomistą i wciąż patrzę na tę firmę, jak ekonomista, bo nie jestem kosmetologiem ani fryzjerem. Pracuję z liczbami, z budżetem i tym się zajmuję na co dzień. To są podobieństwa. Natomiast różnice wynikają z faktu, że w tamtych firmach byłam pracownikiem, a tu jestem pracodawcą. Bardzo tego chciałam i to była moja świadoma decyzja, ale najtrudniej było mi zbudować zespół. Jestem wymagająca i odzywało się moje doświadczenie jako klientki — chciałam, aby klienci przychodzili do Kliniki Piękna Essence, a nie do pani Kasi czy Krysi. Oczywiście każdy pracownik jest ważny, ale chciałam, by każdy obsługiwał gości kliniki na takim samym wysokim poziomie oraz żeby to miejsce było czymś więcej, niż tylko kliniką urody. Trudność w zbudowaniu zespołu polega też na tym, że każdy pracownik musi rozumieć, że pracujemy jako team, a wydaje mi się, że pracownicy tej branży to indywidualiści. My pracujemy jako zespół, polecamy nawzajem swoje usługi, bo pracujemy wszyscy dla całej grupy — dla zespołu, a nie tylko dla samych siebie.
BI: Jak w praktyce udaje się Pani osiągnąć tą zespołowość? Jak sprawić, by wszyscy grali do jednej bramki i aby klient mógł to odczuć?
«MZA: Tu sprawdzają się rozmowy i budowanie relacji.
BI: Rozmowy z Panią?
«MZA: Ze mną i z managerem, który jest cały czas na miejscu i zna moje oczekiwania wobec tej firmy. Przepływ informacji jest bardzo ważny, ale także kluczowe jest to budowanie relacji. Dla mnie jest bardzo istotne, aby pracownicy czuli się ważni, akceptowani, aby mieli dobre warunki pracy i dobrą atmosferę. Dzięki temu fluktuacja pracowników u nas jest wyjątkowo mała, jak na tę branżę, więc bardzo mnie to cieszy.
BI: Powiedziała Pani, że patrzy na tę firmę pod kątem ekonomisty. Co to znaczy? Codziennie Pani sprawdza czy jest rentowna?
«MZA: Codziennie nie sprawdzam, ale co drugi dzień. Żartuję. Śmieję się, że jestem ekonomistą branży beauty. Patrzę pod tym kątem, ponieważ jest to część tego biznesu, którą zostawiłam tylko sobie. Tworzenie budżetu, kontrola jego realizacji, kontakty z księgową, tematy administracyjne, kontrola wewnętrzna związana z systemami i procedurami… To bardzo pomaga, bo kiedy jednak ktoś odchodzi z pracy, a przychodzi nowa osoba, to jest jej łatwo wejść w temat.
BI: Ma Pani opisane wszystkie procedury?
«MZA: Tak, do tego dążę. To też jest wiedza, którą wyniosłam z poprzedniej pracy, gdzie byłam główną księgową. Mieliśmy tam tzw. białą księgę. Były tam opisane wszystkie stanowiska i ich obowiązki. To powodowało, że łatwo było się w firmie odnaleźć. Każda zmiana na stanowisku powoduje turbulencje w firmie, a opisanie procedur jest komfortem dla nas i dla klienta, bo może on się spodziewać obsługi na takim samym, dobrym poziomie bez względu na to, do którego pracownika trafi.
BI: Większość biznesów w naszej branży jest prowadzonych przez kosmetologów lub lekarzy. Pani jest ze świata biznesu, czy można zarządzać kliniką, nie mając wiedzy kosmetologicznej?
«MZA: Powinnam powiedzieć, że jak widać można i wiem, że nie jestem wyjątkiem. Tak jak w każdym przypadku, są jednak plusy i minusy. Nie mam wiedzy merytorycznej, więc muszę zaufać ekspertom, kosmetologom. Część decyzji jest podejmowana przez zespół, na przykład dobór zabiegu czy wybór maszyny. Natomiast ja zajmuję się rentownością. Dziś, kiedy jest tak duża konkurencja na rynku, myślę, że moja sytuacja jest bardziej komfortowa, niż sytuacja, w której kosmetolog czy fryzjer nie ma wiedzy ekonomicznej. Dlatego cieszę się, że wzrasta świadomość dotycząca tego, że trzeba znać budżet w firmie, trzeba liczyć koszty, zarządzać pieniędzmi i że nie bardzo możemy liczyć tylko na księgowych, bo oni nie zarządzają naszymi pieniędzmi. Tej wiedzy w biznesie brakuje, ale czy kosmetolog idzie na kurs zarządzania biznesem, czy szkoli się w tym temacie?
BI: Coraz częściej tak się dzieje, chociaż faktycznie jak się zarządza kliniką, lepiej mieć wiedzę biznesową niż kosmetologiczną. Chcę natomiast poruszyć inny temat biznesowy. Pani zamiłowanie do tego biznesu przewija się w różnych inicjatywach. Na stronie kliniki wyczytałem, że chcecie piękno łączyć z biznesem. Co to oznacza?
«MZA: Dla mnie połączenie biznesu i piękna to w pewnym sensie znak naszych czasów. Piękno zawsze kojarzyło się z kobietą. Proszę zobaczyć jak wysokie stanowiska piastują kobiety. Szczególnie widać to w krajach, w których były one dyskryminowane. Kobiety są bardzo ambitne, wykształcone, nastawione na karierę, ale nie boją się pięknie wyglądać i być przy tym mądre. Myślę, że to połączenie jest właściwe. Kiedyś tak było, że jeśli kobieta była fachowcem, a jednocześnie była zadbana, to nie do końca ją poważnie traktowano. W klinice łączymy piękno z biznesem, między innymi dlatego organizujemy też spotkania i warsztaty, które nie dotyczącą tematów urodowych.
BI: To jest program Biznes Inspiration by Essence, czyli cykl warsztatów dla kobiet biznesu?
«MZA: Nie tylko dla kobiet biznesu. Chociaż w tej chwili jeden z naszych pomysłów „Busy & Beauty”, to spotkania, na których uczestniczkami są głównie panie związane z branżą nieruchomości. Dlaczego ta branża? W Klinice Piękna Essence zajmujemy się rozwiązaniem problemu urodowego klientki. A tutaj mamy branżę, która ma podobne problemy — klimatyzacja, stres, duża ilość pracy.
BI: Przed nami stoi statuetka dla „Najlepszej kliniki dla kobiet biznesu”…
«MZA: Tak, dwa lata temu otrzymaliśmy nagrodę w takim konkursie. Głównym powodem jest chyba właśnie ta wartość dodana — wiedza merytoryczna przekazywana klientkom. Jako ekonomistka również zaszczepiam takie tematy w firmie. Od września będziemy prowadzić warsztaty dotyczące inwestowania w nieruchomości.
BI: Część warsztatów prowadzi Pani, a część ktoś inny, w zależności od tematów?
«MZA: Zapraszam nie tylko ekspertów, ale i partnerów biznesowych. Staram się nawiązywać relacje biznesowe korzystne dla obu stron. Stąd współpraca z partnerami, którzy mają podobną grupę targetową jak ja, co także umożliwia wzbogacenie mojej oferty. Dla naszych klientów buduję Społeczność Essence. Staram się integrować tych, którzy korzystają z usług naszej kliniki, co pomaga budować lojalność klientów, a z drugiej strony współpracować z firmami, które są ekspertami, zatrudniają fachowców.
BI: Jak to wygląda technicznie? Wysyła Pani zaproszenia na warsztaty poświęcone tematyce inwestowania w nieruchomości i mamy tylko wykład czy także prezentację zabiegów? Jak połączyć te dwa tematy?
«MZA: Te warsztaty podzieliłabym na dwa rodzaje. W niektórych z nich wplecione są tematy zabiegowe, jest informacja o ofercie, a także przedstawiamy nasze topowe zabiegi. W przypadku warsztatów dotyczących np. inwestowania w nieruchomości, mają one na celu przekazanie wiedzy w tym konkretnym temacie i działamy bardziej na zasadzie reklamowania tego miejsca dlatego, że warsztaty tutaj się będą odbywały. Jeżeli panie nie poznały wcześniej naszej kliniki, to mają ku temu idealną okazję.
BI: Na ile to się Pani sprawdza i czy dzięki temu pozyskuje Pani nowe klientki?
«MZA: Bardzo nam się sprawdza organizowanie takich spotkań. Co do warsztatów, które będą organizowane od września, to są one nowością, więc nie wiem jak to się przełoży, ale docieramy do nowych grup zawodowych albo osób pracujących w Śródmieściu. Zawsze moim celem było promowanie tego miejsca osobom, które tu pracują lub mieszkają, bo Warszawa jest dużym miastem i nie jeździmy do kosmetyczki, pokonując całe miasto. Powinniśmy skupiać się więc na mieszkańcach tej dzielnicy.
BI: Czy pani klient to kobieta biznesu?
«MZA: Nie, nie chciałabym tak uogólniać.
BI: Ale Pani marketing jest tak skierowany. Szukacie klientów w dużych firmach?
«MZA: Tak, współpraca na zasadzie B2B zawsze była moim celem, ale z drugiej strony nastawiamy się na klienta świadomego. Chciałabym wśród klientów mieć tych, którzy chcą na zabieg przychodzić regularnie oraz zamierzają współpracować z kosmetologiem czy stylistą na zasadzie korzystania z tworzonych dla nich programów.
BI: Jakiego więc klienta ma Pani teraz? Czy może Pani scharakteryzować jego profil? Kobieta…?
«MZA: Kobieta, chociaż coraz częściej są i mężczyźni. Co piąty klient to dziś mężczyzna i przychodzi on na zabiegi, nie tylko do fryzjera czy manicure. Stąd też nasza współpraca z trenerem personalnym, ponieważ mamy na przykład pakiety dla panów, którzy chcą schudnąć.
BI: Czego w przyszłości można się spodziewać w Pani klinice? Jakich wydarzeń i jak Pani będzie profilowała swoją politykę marketingową?
«MZA: Będą spotkania wegańskie, bo rozpoczynamy współpracę z wegańską, szwedzką firmą fryzjerską. Możliwe, że połączymy to ze współpracą z restauracją wegańską. Nastawiamy się też na współpracę z firmami, które mają w ofercie kosmoceutyki czy produkty organiczne, ale bardziej pro-zdrowotne. Będą nowe eventy, współprace, nowe marki. W to, co wierzę, to także zabiegi łączone, ponieważ jest wiele urządzeń, które działają na dany problem, ale w inny sposób. Chcemy promować z jednej strony regularne wykonywanie zabiegów, ale też programy naprawcze, połączone z pielęgnacją domową.
BI: Z dzisiejszej perspektywy lepiej się Pani czuje w świecie korporacji, czy w swojej Klinice Piękna Essence, która też jest dużym biznesem, ale jednak o innym charakterze?
«MZA: Zdecydowanie tu gdzie teraz jestem. Dojrzałam do bycia pracodawcą. Nie boję się ryzyka i uwielbiam podejmować decyzje. Jestem kreatywna, wykorzystuję różne pomysły, jestem też pasjonatką i robię wszystko na 300%. Dużo osób mówi, że kiedy opowiadam o swojej firmie, to mam błysk w oku, więc to chyba świadczy też o tym, że jestem w dobrym miejscu i ta sytuacja jest tą, o której zawsze marzyłam.
BI: Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów biznesowych.
Rozmawiał: Mariusz Nieścior
Wywiad pochodzi z Beauty Inspiration 5/2018>>> (możesz zamówić szybko dostęp do ewydania)