Adam i Piotr, przyjaciele od lat, zawsze marzyli o podróży do Chin. Jednak taka wyprawa nigdy nie była w zasięgu ich możliwości. Pewnego dnia zdarzyła się niezwykła rzecz – otrzymali ofertę wyjazdu nie do odrzucenia ze względu na niesamowicie przystępną cenę. Ekscytacja była ogromna!
Marta Fiłoń
trener biznesu beauty
www.martafilon.pl
Niestety mieli tylko tydzień na przygotowanie się do wycieczki. W tym czasie musieli także uzyskać zgodę na urlop w pracy oraz dopilnować wszelkich spraw służbowych. Adam od razu kupił sobie przewodnik, który czytał w drodze do pracy, a przerwy lunchowe poświęcił na czytanie informacji w internecie o tym kraju. Pierwszego dnia spędził dwie godziny na przygotowaniu listy rzeczy do spakowania, sprawdził czy ma odpowiednią walizkę. Następnie każdego dnia sprawdzał swoją listę, dopisywał lub wykreślał kolejne pozycje, przygotowywał rzeczy do spakowania. Kosztowało go to wiele wysiłku, ponieważ w pracy zostawał do późnych godzin wieczornych, zgodnie z obietnicą złożoną szefowi. Ostatniego dnia, tuż przed snem spakował walizkę według swojej listy i rano był gotowy na przeżywanie przygód w obcym kraju. Natomiast Piotr na dzień przed wylotem zaczął panicznie poszukiwać walizki do spakowania się, okazało się, że musi natychmiast kupić nową, ponieważ jego stara walizka nie nadawała się do tego by polecieć z nim do Chin. Po powrocie ze sklepu był już tak zmęczony, że postanowił spakować się rano. Był wściekły na siebie, że nie zadbał o to wcześniej, ale niestety natłok obowiązków w pracy do wykonania przed urlopem zaabsorbował go całkowicie. Nazajutrz wstał wcześniej i rozpoczął pakowanie… Przyjaciele spotkali się na lotnisku: Adam podekscytowany wyjazdem, a Piotr zdenerwowany tym, że zapomniał wiele rzeczy. Część z nich udało mu się dokupić na lotnisku. Z części musiał zrezygnować, mówiąc sobie „jakoś to będzie”. Obaj jechali na te same wakacje, mieli tyle samo czasu do wyjazdu, a jednak każdy z nich inaczej przeżywał ten wyjazd. Adam jako ekscytującą przygodę, a Piotr narzekając, że nie może na miejscu dokupić wygodnych butów do chodzenia, ponieważ zapomniał ich wziąć ze sobą.
Miało być o szkoleniach, a jest o pakowaniu. Z pozoru bardzo różne tematy, mają jednak wiele wspólnego. Szkolenia pracowników w czasie kryzysu, gdy waży się „być albo nie być” firmy, przypominają pakowanie się do wyprawy na godzinę przed wylotem. Tak jak Piotr odkładał konieczność spakowania walizki, wielu managerów przekłada konieczność szkoleń pracowników i zadbanie o ich rozwój na „trudniejszy czas”, ponieważ ich czujność zostaje uśpiona przez obecny sukces. To tak jakby oczekiwać, że dany biznes ciągle będzie przeżywał swój czas świetności i błogi stan się nigdy nie skończy. Czy wybierając się w daleką podróż prowadzenia poważnego biznesu można pozwolić sobie na „jakoś to będzie”, albo liczyć na to, że walizka sama się spakuje? To tak jakby powiedzieć sobie „po co mam dbać o zdrowie, jeżeli jestem zdrowy, zajmę się tym jak zachoruję”. Problem w tym, że gdy jest już źle, nie ma czasu na działania rozwojowe. Potrzeba często miesięcy, by zostały one wprowadzone w życie, a pracownicy przestawili się na nową jakość. Łatwo wtedy o szybkie, często nieprzemyślane decyzje, nie ma już czasu (a w przypadku spa i pieniędzy) na rozważenie różnych opcji i wybranie najlepszej drogi do prosperity. Nieracjonalność wzmaga fakt, że efekt ma być widoczny „już” – walizka musi być spakowana w godzinę, obojętnie czy zadbaliśmy wcześniej o czyste ubrania. Najczęściej wtedy manager ładuje w swoich pracowników masę wiedzy do zastosowania w pracy z klientem, obwiniając ich właśnie o nieefektywność, niestosowanie zdobytej teorii w praktyce, niechęć i w ogóle złe nastawienie do pracy. To tak jakby winić walizkę, że nie chce się zamknąć, gdy wpakowano w nią niepoukładaną górę ubrań.
Szkolenia, jak i podróże, bardzo kształcą, pozwalają przeżyć coś odmiennego od codziennego życia, co pozwala na chwilę zatrzymania, by rozważyć, czy nasze działania idą w dobrym kierunku, a jeżeli nie to jakie kroki podjąć, by zmienić kurs na właściwy. Jak pokazuje przykład, podróż marzeń może okazać się na tyle stresująca, że traci swój urok w wyniku braku przygotowania. Gdyby wcześniej zadbać o profesjonalny rozwój siebie i swoich pracowników, wielu salonom i ośrodkom żyłoby się dziś o wiele łatwiej. To dlatego części z nich nie znajdziemy już na polskiej mapie urody. Bez stresu konieczności zwiększenia przychodu jako kluczowego czynnika przetrwania biznesu, a jedynie mając komfort skupienia się na zwiększeniu prestiżu, można o wiele więcej zyskać zarówno w dobie dobrobytu, jak i mieć łatwiejsze warunki na przetrwanie w trudniejszym okresie. Można wtedy krok po kroku dochodzić do koniecznych zmian i dopasować się do zmieniających się upodobań klientów i gości – w spokoju przygotowywać się do wyjazdu. W pośpiechu niestety nie ma ani czasu na oczekiwania na rezultaty, ani pieniędzy na prawidłową politykę szkoleniową. Zatrudniając szkoleniowca na dzień czy dwa nie da się zmienić podejścia samych pracowników, a zdobyta wiedza po miesiącu funkcjonuje jedynie we wspomnieniu mile spędzonego czasu.
Czy więc już za późno na szkolenia pracowników? Dla wielu salonów i ośrodków, które liczą tylko na natychmiastowe zwiększenie obrotów, pewnie tak, ponieważ mogą oni się spodziewać, że obecnie wydanie ciężko zarobionych pieniędzy na jeden dzień pracy z profesjonalnym trenerem nie przyniesie od razu realnych zysków. Można więc powiedzieć szczerze: „odpuść sobie”. Jeżeli nie masz już czasu na wprowadzenie zmian w pracy z klientem i mentalności pracowników, to taki wydatek jest zbędny. Inne obiekty, które poważne podchodzą do tematu budowania długotrwałych relacji ze swoimi klientami i chcą pracować na swoją dobrą opinię wśród stałych klientów jednocześnie powiększając tę grupę o nowe osoby „z polecenia” wiedzą, że efektu nie da się osiągnąć w jeden dzień. Najpierw buduje się świadomość pracowników, zmienia ich nastawienie, że to właśnie klient jest tym, który daje im zatrudnienie i nie można sobie pozwolić nawet na gram uszczerbku na opinii. To właśnie one codziennie rewidują swoją listę „rzeczy do zrobienia”, analizują punkt wyjścia i znaczące punkty w drodze do sukcesu. Pakują swoją walizkę programami szkoleniowymi, wiedzą zdobytą z dostępnych publikacji i z rozmów z innymi osobami prowadzącymi podobny biznes, z wielką dbałością układając ją w głowach swoich pracowników, a później cieszą się efektem – podróżą marzeń.
Marta Fiłoń,
trener biznesu beauty
www.martafilon.pl