Jak łatwo oszukać pacjenta – kłamstwa medycyny estetycznej

SPA

Zdarza się, że na rynku pojawiają się urządzenia czy technologie, które nie działają tak, jak deklarują producenci. Specjalistyczny sprzęt niczym nie różni się od tego z wcześniejszych lat, choć promowany jest jako ten najnowszej generacji. Bywa też, że gabinety w walce o klienta reklamują zabiegi, które nie dają obiecywanych rezultatów. Poznaj najczęstsze kłamstwa w medycynie estetycznej.

Bardzo często zdarza się, że z założenia dobrze działającą technologię wypuszcza na rynek kolejna firma. Okazuje się jednak, że urządzenie jest niskiej jakości, nie spełnia wymogów, nie ma certyfikatów, jest wyprodukowane przez wątpliwej reputacji markę. Wówczas trzeba być bardzo czujnym, ponieważ sprzęt ten może być wadliwy, a przez to zrobić krzywdę pacjentowi. Zwracaj więc uwagę na producentów, którzy produkują tzw. buble.

Innym rodzajem oszustw na poziomie technologii jest sprzedawanie urządzeń i dodawanie do nich ideologii. Wmawianie, że mają na coś zbawienny wpływ, a w rzeczywistości tak nie jest lub wymyślanie tajemniczej dla urządzenia nazwy i uznawanie go za nowość, kiedy faktycznie od lat taka sama technologia jest już dostępna na rynku.

STARA „NOWA” METODA

Idealnym przykładem takiego urządzenia jest od dawna dostępna na polskim rynku plazma, która ostatnio promowana była, jako absolutna nowość. Miała być doskonała na powieki górne. Producent zastosował manipulację, prezentując urządzenie jako coś nowego, bo nikt go do tej pory w ten sposób nie wykorzystywał.

Dodatkowo sprzedawano to jako hit, chociaż nim nie jest, bo technologia ta nie wnosi do medycyny estetycznej żadnej wartości dodanej. Z tego samego powodu nie była do tej pory w niej wykorzystywana. Co więcej — ta metoda wiąże się z dużym ryzykiem. Jest obsługiwana „na oko”, bez możliwości komputerowego ustawienia odpowiednich parametrów, co może w konsekwencji spowodować poważne obrażenia skóry. Przestarzała technologia sprzedawana była więc jako nowość.

„NOWOŚCI” ZE STARYMI PARAMETRAMI

Bardzo częstymi kitami technologicznymi są urządzenia sprzedawane jako nowe z nową technologią, ale mające stare parametry. Design i zmienione opakowanie działają kusząco, ale należy dokładnie wczytać się w ich właściwości i działanie. Np. wchodzi nowy laser frakcyjny CO2, jako osiągnięcie 2018 roku. Gdy jednak zaglądamy w parametry (ostatnio tak miałem), okazuje się, że laser, który jest na rynku od 2015 r. jest nowocześniejszy, niż ten sprzedawany jako nowość.

Podobnie było, gdy pojawił laser do depilacji, który miał depilować automatycznie, sam oceniać ile jest melaniny i dobierać parametry. W praktyce okazało się, że jeżeli był używany na ustawieniach automatycznych depilacja była słaba, gdy przechodziło się na ustawienia ręczne — działała. Jednak przecież to te automatyczne parametry były promowane jako nowatorskie rozwiązanie.

NOWE PRÓBÓWKI?

Warto tutaj przy okazji wspomnieć o osoczu bogatopłytkowym, czyli zabiegu z wykorzystaniem substancji zawartych w naszym organizmie. W tym przypadku wiele firm reklamuje najnowsze próbówki do oddzielania osocza od innych składników krwi, a okazuje się, że zmienia się jedynie wygląd ich opakowania.

Zanim więc skusisz się na innowacyjne technologie, szczegółowo sprawdź, czy sposób ich działania lub parametry czymkolwiek różnią się od tych wcześniejszych.

NIEWŁAŚCIWE ZASTOSOWANIE ZABIEGU

Innym rodzajem „ściemy”, niestety wykorzystywanej przez same gabinety, a bazującej na niewiedzy pacjentów, jest wykorzystywanie dobrego jakościowo urządzenia czy preparatu do zabiegu (wskazania), do którego on się nie nadaje i nie da żadnych efektów. Tego typu zabiegów można wymienić naprawdę wiele.

MEZOTERAPIA BOTOKSEM?

Nieudanymi pseudo nowościami są również połączenia toksyny botulinowej z mezoterapią (mezobotoks, MezoBotoks, Mezo-Botoks itp.). Są próbami wyciśnięcia z botoksu czegoś, czego się nie da, a z pacjentów pieniędzy, bo te nowe zabiegi są drogie.

Dlaczego nie da się wprowadzić innowacji do botoksu? Ponieważ ma on blokować mięśnie, a o anatomii mięśni wiemy już wszystko. Ta wiedza jest ugruntowana do tego stopnia, że studenci medycyny do tej pory korzystają z podręczników anatomii napisanych jeszcze przed II wojną światową.

Na ludzkiej twarzy istnieje konkretna liczna mięśni mimicznych i dokładnie wiadomo, ile wkłuć igły z botoksem potrzeba, aby je unieruchomić. Mamy też szczegółową wiedzę, gdzie dokładnie się wkłuć, aby rozprostować konkretną zmarszczkę albo unieść powiekę.

Jeśli znany jest fakt, że botoks rozchodzi się w promieniu 3 cm i na dany mięsień potrzebne są trzy wkłucia, to robienie większej ich liczby mija się z celem. Co więcej — dla pacjenta jest to niekorzystne, bo bardziej bolesne i mocniej drenuje jego kieszeń.

O skuteczności zabiegów decyduje więc prawidłowe podanie preparatu, a nie liczba wkłuć i ilość podanego botoksu. Sukces gwarantuje też wieloletnie doświadczenie lekarza oraz ocena danego pacjenta przed zabiegiem (jak silne ma mięśnie, jak nimi rusza, jaki efekt chce uzyskać). Mezoterapia botoksem to po prostu próba zrobienia na siłę innowacyjnego zabiegu ze starej metody.

NIEWIDOCZNE EFEKTY HIFU

Przykładem ściemy może być też HIFU, reklamowane jako urządzenie na wszelkie niedoskonałości skóry — nic bardziej mylnego. Dzięki swojej „medialności” zdobyło ono wielu zwolenników. Niestety nie zawsze działa na wszystkie problemy, a co gorsza niektóre dolegliwości może jeszcze pogłębić.

Tak właśnie dzieje się w przypadku stosowania HIFU na dolną powiekę. Zamiast uelastycznić skórę, często sprawia, że zapada się ona jeszcze bardziej, a przecież istnieje dużo innych, tańszych zabiegów, dzięki którym pacjent bezpiecznie uzyska oczekiwane efekty. Próbowano również działać za pomocą HIFU na rozstępy, cellulit i na rozpuszczenie tłuszczu, ale to również nie działa. Zawsze radzę ludziom, żeby przed udaniem się na zabieg HIFU dokładnie sprawdzili klinikę i opinie o niej, ponieważ zaraz po zabiegu nie widać od razu efektów. Zdarza się więc, że oszukuje się pacjentów, naciągając ich na drogi zabieg HIFU, którego efektów nigdy nie ujrzą.

OBIETNICE BEZ POKRYCIA

Do zabiegów, które nie zawsze działają tak, jak obiecują nam media, można zaliczyć m.in. karboksyterapię na worki tłuszczowe pod oczami — niewiele pomoże, a istnieje duża szansa pogorszenia ich stanu. Zabieg ten nie sprawdza się również stosowany na sińce pod oczami. Dużo łatwiej za jej pomocą stworzyć stan zapalny niż wyleczyć.

Podobny, czyli zły efekt otrzymamy przy stosowaniu ablacyjnego lasera frakcyjnego na przebarwienia hormonalne. Kolejną ścierną jest stosowanie osocza bogatopłytkowego jako panaceum na wszystko: rumień, przebarwienia, jako lifting twarzy. To cudowny preparat, ale ma na celu pobudzenie pracy komórek. Sam nie usuwa tego typu defektów. Również wykorzystywanie radiofrekwencji do zamykania naczynek jest złym pomysłem. Oczywiście zamyka ona naczynko, ale robi przy okazji bliznę, a są lepsze metody, które jej nie robią.

LASER NIE NA WSZYSTKO

Innym przykładem ścierny, jaki warto tu wymienić, jest depilacja laserowa na siwe włosy. Bardzo jasny włos ma mało pigmentu i nie ma możliwości usunąć go za pomocą lasera, który wychwytuje w cebulce melaninę. Nie wierzmy również w to, że istnieje uniwersalny laser na wszystko.

Nie ma takiego wielofunkcyjnego urządzenia, które będzie działało na kilka objawów na raz np. usuwało włosy, zamykało naczynka i korygowało blizny. Na każdy problem, żeby działać skutecznie, trzeba mieć różne urządzenia o rożnych parametrach.

MITY ZWIĄZANE Z KWASEM HIALURONOWYM

Typowym przykładem przekłamania jest mówienie, że kwas hialuronowy biostymuluje, czyli wymusza tworzenie kolagenu. Tak nie jest, bo on jedynie wypełnia tkankę. Z kwasem hialuronowym związany jest też mit nawilżenia. Chłonie on oczywiście wodę, ale jeśli jest on nieusieciowany, rzadki, który nawilża, bardzo krótko się trzyma — do 4-6 dni. Po 2 dniach połowa jego się rozpadnie, po kolejnych 2 rozpadnie się połowa z tej połowy i nie ma już efektu. Chyba że ktoś chce poddawać się temu zabiegowi raz w tygodniu, narażając się na koszty i na ból. Nie ma więc dużej możliwości dłuższego nawilżenia za pomocą mezoterapii kwasem hialuronowym.

Z kolei jeśli użyjemy gęstszego kwasu, będziemy mieć trwalszy efekt, ale nie będzie to już nawilżenie tylko wypełnienie, bo usieciowany bardzo mało chłonie wody.

KWAS NA SIŃCE I WORKI POD OCZAMI?

Bardzo często polecanym zabiegiem jest podawanie kwasu hialuronowego pod oczy, a może to dać wręcz odwrotny od zamierzonego efekt. W dolnej powiece skóra jest bardzo cienka, dlatego nawet idealnie podany kwas nie zawsze daje super rezultat. Jest przezroczysty i nie odbija promieniowania świetlnego, ale przypuszcza je. Ta warstwa sprawia, że odbieramy takie miejsce jako ciemne, stąd paradoksalnie poprawianie cieni pod oczami kwasem hialuronowym może przyczynić się do pogłębienia tego efektu.

Pojawić się bowiem może tzw. efekt Tyndala. Także, jeśli zastosujemy go na sińce pod oczami, może pogłębić on ten problem, spowodować obrzęki i zastój wody. Nie mówię tu o obrzęku, który mógłby pojawić się tuż po zabiegu, ale o takim, który pojawia się po tygodniu czy miesiącu. To powikłanie występuje u sporej liczby pacjentów i związane jest z cechami anatomicznymi tej okolicy: słabymi mięśniami, dużym unaczynieniem i cienką skórą. Jak wiadomo, przepływ krwi jest wspomagany pracą mięśni, a tutaj są one słabe i pracują niewydolnie. Co najgorsze, jeśli taki obrzęk po podaniu kwasu pojawi się, to bardzo trudno jest go zlikwidować, nawet gdy się rozpuści kwas. Niemniej gdy się już pojawi, trzeba go natychmiast rozpuścić. Absolutnie nie wolno czekać, aż sam się zneutralizuje.

JEDEN ZABIEG NIC NIE ZMIENI

Trzeba być bardzo uczciwym wobec pacjentów. Oni bardzo często wierzą, że jednym zabiegiem uda im się całkowicie uporać z ich problemem czy dolegliwością. Niewiele jest jednak zabiegów, które już po jednym zastosowaniu dadzą upragnione efekty, a w większości przypadków tylko długotrwałe, konsekwentne leczenie doprowadzi do polepszenia stanu skóry.

Często więc w wywiadzie lekarskim zaznaczam, że dany zabieg pomoże usunąć problem tylko wtedy, gdy jego stosowanie będzie systematyczne i wielorazowe. Na początku każdej rozmowy przygotowującej informuję o minimalnej ilości zabiegów, które należy wykonać, aby cieszyć się długotrwałymi efektami.

JAK SIĘ USTRZEC KITÓW?

Radzę polegać na zdrowym rozsądku, własnej wiedzy i doświadczeniu. Podchodzić z dystansem do każdego nowego zabiegu czy urządzenia, a w szczególności do tych najbardziej medialnych i promowanych.

Artykuł pochodzi z Beauty Inspiration 5/2018>>> (możesz zamówić szybko dostęp do ewydania)

dr Marek Wasiluk

specjalista medycyny estetycznej, prekursor wielu metod leczenia. Właściciel warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium (www.triclinium.pl). Autor eksperckiego bloga www.marekwasiluk.pl i książki „Medycyna estetyczna bez tajemnic”

CZYTAJ TAKŻE:

Musisz wiedzieć, że mamy ciasteczka i możemy ich użyć tylko do tego, byś był bardziej zadowolony z naszych treści. ok więcej