Adrianna Huffington, założycielka magazynu Huffington Post, pisarka i dziennikarka, w ubiegłym roku napisała list otwarty do Ellona Muska, jednego z najbogatszych ludzi świata i być może największego wizjonera w historii XXI wieku, który stworzył Teslę i zamarzył o podbijaniu kosmosu. List pojawił się w czasie, gdy miliarder zaczął mieć problemy z koncentracją, mało spał i popadł w stres związany ze swoimi inwestycjami.
Adrianna przypomniała mu, że jego główne motto przez długie lata brzmiało „Tak naprawdę jedyną rzeczą, która ma sens, jest dążenie do coraz większego zbiorowego oświecenia” i zaproponowała mu, aby swoją pasję do wynalazków chwilowo przekierował na siebie, w celu lepszego samopoznania. Przypomniała też, że medytacja i mindfulness podnoszą zdolności poznawcze, energię dobową, pozytywnie działają na układ immunologiczny, wytrwałość, konsekwencję działania, jasność myślenia i podejmowanie lepszych decyzji. Jakie znaczenie mają te elementy w pracy managera salonu beauty?
W swoim liście Adrianna Huffington zacytowała także jedno z badań naukowych, które udowadnia, że po 17–19 godzinach bez snu zaczynamy doświadczać zaburzeń poznawczych odpowiadających tym, które pojawiają się gdy poziom alkoholu we krwi wynosi 0,05 procent, czyli tuż poniżej progu legalnego upicia. Żaden lider biznesu nie zatrudniłby ludzi, którzy przyszli do pracy pijani. I żaden lider nie powinien dawać takiego przykładu. W przepracowaniu właśnie to nam grozi.
Medytacja bezpośrednio wpływa na intuicję i inteligencję emocjonalną, które gwarantują holistyczne i mądre podejście do biznesu. Zanim nasze mózgi dokonają ewolucji i dostosują się do obecnych warunków życia i funkcjonowania w stanie permanentnego stresu, nas już tu nie będzie. Medytacja, którą wielokrotnie brano pod naukową lupę, jest naturalnym sposobem na poradzenie sobie z zastaną rzeczywistością. Dzięki niej nie tylko przetrwamy do następnego dnia.
Praktykując codziennie (bo tylko taka praktyka przynosi efekty), możemy mieć poczucie spokoju, harmonii, zdrowia i spełnienia – i w życiu prywatnym, i w biznesie. Wielkie biznesy lata temu dostrzegły w medytacji sposób na lepsze, mniej agresywne zarządzanie ludźmi. Rozumieją, że osoba poddawana nieustającemu stresowi łatwiej wybucha, daje się ponosić emocjom, jest mniej elastyczna, mniej kreatywna. Ci zaś, którzy dzięki medytacji zaglądają w głąb siebie, szybciej odzyskują spokój, który promieniuje na innych ludzi.
Świat zmienia się na naszych oczach – codziennie. Jesteśmy przebodźcowani zalewającymi nas megatonami informacji. Naukowcy twierdzą, że umysł współczesnego człowieka mierzy się każdego dnia zwiększą dawką danych niż człowiek żyjący w XVIII stuleciu przez całe swoje życie. Nasz umysł od chwili przebudzenia trafia w macki social mediów, radia, telewizji i internetu. Fundujemy mu niekończącą się kąpiel w żrącym roztworze hormonów stresu, głównie kortyzolu i nawet we śnie przeżywamy na nowo trudne zdarzenia. Mózg jest w stanie wojny przez niemal 24 godziny na dobę.
Tymczasem biologicznie mózg dalej tkwi w prehistorii. Dla niego wystarczającą dawką pobudzających do działania emocji byłoby poranne wyjście na polowanie i zdobycie pożywienia na cały dzień. I na tym koniec stresu. resztę dnia mózg relaksowałby się przy dokładaniu drew do ognia, płodzeniu potomstwa, oprawianiu skóry bizona. Badania mówią, że potrzebujemy około 50 tysięcy lat, aby mózg dostosował się biologicznie do takiego stresowego rollercoastera, który mu dziś fundujemy. Tyle tylko, że zmiany w budowie ciała nie zachodzą szybko, więc zanim dokona się ewolucja mózgu, my zdążymy znów podkręcić mu stresową śrubkę. Pytanie tylko, czy możemy tak w nieskończoność.
W POSZUKIWANIU SPOKOJU
W czasie, gdy Średniowieczna Europa dymiła inkwizycyjnymi stosami, po drugiej stronie Ziemi – w Indiach – spora część ludności zajmowała się od dawien dawna rozwojem duchowym. Mniej skupiano się na wojnach międzywyznaniowych, a bardziej na filozofii. Chyba najlepiej znanym dziś systemem filozofii indyjskiej jest joga. Nie mówimy tu o jodze rozumianej jako lifestyle, zdjęcia z Instagrama czy fitnessowej modzie. Od samego początku – u swych źródeł – joga jest tłumaczona jako połączenie umysłu, ciała i ducha. Mamy w niej odpowiedni trening ciała (asany), dyscyplinę duchową (medytację) i zbiór zasad etycznych (jamy i nijamy) regulujących stosunki jogina ze światem zewnętrznym i nim samym.
O medytacji słychać wszędzie: w social mediach, na kursach, w książkach. Wpisując w wyszukiwarkę Google hasło medytacja, otrzymamy w niecałą sekundę ponad 3,5 miliona wyników – imponujące, prawda? Może warto przyjrzeć się bliżej temu starożytnemu rodzajowi dyscypliny duchowej, bo mówi się o nim na poważnie nawet w kontekście biznesu i edukacji wczesnoszkolnej – i to coraz głośniej.
CZYM JEST MEDYTACJA?
Posłużę się słowami Doroty Mrówki, która w książce „Medytacja dla zabieganych” pisze tak: (…) Esencją medytacji jest świadoma obecność w teraźniejszości, bycie tu i teraz, uważność skierowana zarówno na zewnątrz, jak i do własnego wnętrza – na myśli, emocje, na ciało i jego reakcje. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nic, co byłoby nieosiągalne dla przeciętnego człowieka. A równocześnie to potężna broń, dzięki której pokonujemy przeciwności losu, minimalizując straty własne (…). Medytujemy po to, aby zmienić swoje życie. robimy to najpierw wyłącznie dla siebie, a potem dostrzegamy, że mimochodem robimy to także dla innych i świata. (*Dorota Mrówka „Medytacja dla zabieganych. Jak w 8 tygodni zmienić swoje życie.” Wydawnictwo Helion, Gliwice 2019)
Co zyskujemy, praktykując medytację, patrząc na nią współczesnym konsumpcyjnym okiem?
- wewnętrzny spokój, który pozwala nam obiektywniej patrzeć na to, co przynosi życie – zawodowe i prywatne,
- dystans do siebie i świata,
- tolerancję,
- empatię i wrażliwość,
- akceptację,
- samoświadomość,
- siłę do wzięcia odpowiedzialności za własne życie,
- zdrowie i aktywizację naturalnych sił drzemiących w ciele i umyśle.
Wspomniałam, że medytacja odważnie wchodzi do programów nauczania wczesnoszkolnego. Kraje skandynawskie, a wśród nich jako pierwsza odważna Dania, postanowiły dać najmłodszym uczniom możliwość wyciszenia się w trakcie dnia nauki w sposób naturalny. Dzieci codziennie wdrażane są w kilkuminutową praktykę siedzenia w ciszy i spokoju, ucząc się obserwacji oddechu. W ten sposób najmłodsi obywatele dostają narzędzie, które pozwoli im w dorosłym życiu unikać chorób wywołanych chronicznym stresem, załamań nerwowych i depresji. Medytacja, wolna od wszelkich doktryn religijnych, łączy w naturalny sposób dzieci z różnych kultur i środowisk. Korzystają na tym również nauczyciele. Chcąc uczyć dzieci medytacji, sami trafiają na kursy i stają się praktykami. Nie muszę dodawać, że prowadzone przez nich zajęcia oddziałują dobroczynnie również na ich umysły, prawda?
W Polsce nie słychać o podobnych inicjatywach. Być może są gdzieś prywatne szkoły, którym zależy na wychowaniu zdrowych uczniów i we współpracy z otwartymi na medytację rodzicami proponują takie zajęcia. Jeśli tak, to należy trzymać za nich kciuki. Mały człowiek, który codziennie styka się z medytacją i ćwiczeniami oddechowymi z dużym prawdopodobieństwem zabierze ten nawyk ze sobą na wyższe szczeble edukacji, a często również do dorosłego życia w biznesie.
Szczęście będzie miał ten, kto trafi do firmy zarządzanej przez taką osobę. Jest wtedy nadzieja, że zamiast cotygodniowych spotkań korporacyjnych, na których bije się brawo wynikom w excelu, składa samokrytykę za niedowiezienie właściwego wyniku i plotkuje o nowej fryzurze koleżanki z marketingu, czas poświęcony będzie na wspólną choćby 5-cio minutową medytację. W sali otworzą się okna, przez które wpadnie naturalne powietrze, wypierając koktajl klimatyzacyjnych bakterii. A może manager praktykujący od lat medytację zainwestuje w maty do jogi, aby zabierać swój zespół na trawnik przed budynkiemi w takich okolicznościach przyrody będzie prowadził krótką sesję oddechową, a po niej przejdzie do omawiania wyników w duchu holistycznego podejścia do biznesu?
DOBRA PRAKTYKA
Bajka? Utopia? Dla świata zachodniego i Ameryki – normalność. Wszystko tkwi w naszych głowach – uprzedzenia, fiksowanie się na jednym jedynym znanym rozwiązaniu, powtarzaniu wdrukowanych przez ledwo zipiący system edukacji nawyków nauki i interpretacji rzeczywistości. Świat, w którym żyjemy pędzi jak szalony i ocieka stresem, to prawda. Jednocześnie daje nam nieograniczone możliwości wprowadzania zmian i w prosty sposób docierania do nowinek naukowych.
Kto z nas chce przyjąć do wiadomości, że od czasów naszej podstawówki czy liceum wiedza, którą nam serwowano, jest nieaktualna? A tak jest! Fizyka, chemia, biologia, geografia, matematyka, historia – na ich polach rozegrała się i ciągle trwa istna rewolucja. Zmienia się nasz język, zasady pisowni, wchodzą nowe słowa. Do życia codziennego wtargnęły bez pukania obce przedmioty. Używamy ich. Nie udawajmy, że nie istnieją. Tak samo rzecz ma się z medytacją. Nie chodzi w niej o lewitowanie, wpadanie w trans, łączenie się z bogiem, jasnowidzenie czy modę. Nie trzeba substancji halucynogennych, guru, kolorowych strojów, karnetu do klubu, maty czy w końcu aplikacji w smartfonie. Medytacja nie powoduje utraty kontroli nad życiem. Jest wręcz odwrotnie.
- Dzięki czasowi, który spędzamy sami ze sobą na obserwowaniu oddechu, myśli i ciała, stajemy się bardziej siebie świadomi.
- Zaczynamy widzieć nasze słabości, schematy działania i myślenia.
- Łatwiej nam jest utrzymywać skupienie na zdaniach.
- Łatwiej nam współgrać z ludźmi, bo mniej się denerwujemy. Emocje już nami nie rządzą. A kiedy przyjdzie moment, gdy nerwy puszczą, atak złości jest lżejszy – mniej toksyn uwalnia się do naszego ciała i w mniejszym stopniu psujemy krew innym.
- Uczymy się dystansu do siebie i świata.
- Nie reagujemy impulsywnie, a świadomie odpowiadamy.
- Praktyka ćwiczeń oddechowych, które są nieodłącznym elementem medytacji powoduje, że w chwilach spadku koncentracji i energii szybko jesteśmy w stanie sobie pomóc, nawet w trakcie spotkania biznesowego. Oczywiście bez kawy i energy drinków.
- Dzięki medytacji stajemy się bardziej kreatywni, otwarci i efektywni.
Sama od ponad 3 lat praktykuję codzienną medytację. Przeszłam przez naturalne dla początkujących etapy euforii (na ogół pierwsze 7- 10 dni, kiedy nowość nas pociąga) i zwątpienia (około 20-go dnia, kiedy umysł zaczyna zauważać pierwsze symptomy zmiany i nie chce pozwolić nam na wyjście w nieznane – poza strefę komfortu). Zanurzyłam się w medytację również od strony teoretycznej. Kilka książek pozwoliło mi zrozumieć, co się dzieje w czasie siedzenia w skupieniu i czym medytacja nie jest. Codzienna praktyka dawała mi siłę do przejścia przez trudne decyzje zawodowe (odejście w nieznane z korporacji) i do podejmowania nowych wyzwań. Mimo kilku lat praktyki nieustannie przypominam sobie, że medytacja to proces i nauka na całe życie.
CO SIĘ DZIEJE W NASZYM CIELE
Medytowanie wywołuje w praktykującym konkretne zmiany – na poziomie mentalnym i fizycznym. Gdy poddajemy się tym zmianom, zaczynają dziać się w naszym życiu niezwykłe rzeczy. Mamy siłę, aby odcinać się od tego, co dla nas niekorzystne i zapraszać nowe – nieznane i inspirujące. Kiedy się zmieniamy, w życiu zaczynają pojawiać się inni niż dotychczas ludzie.
Tak też na nowo poznałyśmy się z Klaudią Pingot, właścicielką marek SpecBabka i Smart Coaching. Dzięki Jej doświadczeniom z medytacją i przekonaniu, że Jej biznes i nasza współpraca wchodzą na inny poziom poprzez praktykę medytacyjną, w ofercie szkoleniowej mogło pojawić się nowatorskie szkolenie – Trening Quantum. Jego celem jest między innymi nauczenie uczestników podnoszenia swojej odporności psychicznej i fizycznej, nauczenie ich wizualizacji, medytacji, uważności i oddechu, które otwierają proces budzenia się świadomości. Ogromnie cieszy nas, że na pierwszą edycję zapisało się ponad 200 osób, a kolejne edycje mamy już wpisane w kalendarz na 2020 rok.
Artykuł pochodzi z Beauty Inspiration 6/2019 >>>
Iwona Kubat
Manager w „Klaudia Pingot – SpecBabka”
www.facebook.com/SpecBabka