„Początkowo pracowałam jako manager, recepcjonistka, sprzątaczka i pomoc budowlana. Musiałam być multifunkcjonalna. Z perspektywy czasu uważam, że to było najcenniejsze doświadczenie dla mnie jako managera. Dziś jeżeli ktoś mnie pyta, jak być dobrym managerem, to mówię – musisz znać każde stanowisko w swojej pracy“. O najważniejszych aspektach pracy managera salonu beauty i spa rozmwawiamy z Kaliną Ben-Sira, właścicielką sieci klinik La-Perla.
właścicielka sieci klinik La-Perla
BI: Jak trafiła Pani do branży beauty? Z wykształcenia jest Pani historykiem sztuki, to dość daleko od branży beauty.
KALINA BEN SIRA: Wcale nie. Historyk sztuki ma stale doczynienia ze sztuką, a sztuka to przecież piękno. Podobnie w La-Perli, zadaniem mojej firmy jest dbanie nie tylko o zewnętrzne piękno człowieka. Można więc powiedzieć, że ciągle jestem w swojej profesji.
Prawda jest też taka, że musiałam się uczyć biznesu beauty od podstaw, od początku, a to jest najlepsza szkoła. I zdaję sobię sprawę, że wiele nauki jeszcze wciąż przede mną.
BI: Czy pomysł stworzenia salonu beauty zrodził się zaraz po studiach?
KBS: Po studiach otworzyłam biuro nieruchomości. Później byłam szefową działu sprzedaży ogromnego developera w Polsce. Natomiast swój pierwszy salon otworzyłam w Warszawie w 2000 roku. Nazywał się „Europejski System Odchudzania i Odmładzania Twarzy“.
Tak naprawdę moja kariera w branży zaczęła się od zupełnego zera. Musiałam przystować lokal, który na szczęście kupiłam za czasów pracy w nieruchomościach. O kosmetyce wiedziałam wtedy tyle, co dzisiaj o balecie, czyli niewiele. Nie szukałam jednak pomocy w organizacji salonu. Całą koncepcję przygotowałam sama – menu, stronę internetową, ulotki, strategię promocyjną. Podejmując się takiego wyzwania, byłam świadoma tego, co muszę zrobić. Rozpisałam sobie biznes plan i zgodnie z nim wszystko realizowałam.
Trafiłam też na świetnego architekta, który pomógł mi rozplanować wnętrza gabinetu. Oczywiście ściśle trzymaliśmy się przepisów i wytycznych sanepidu. Dziś, po tych doświadczeniach z dużą pokorą podchodzę do przepisów. One naprawdę mają sens. Ich przestrzeganie jest w naszym szeroko pojetym, dobrym interesie i interesie naszych klientów. Tak udało mi się stworzyć pierwszy salon na ulicy Wilczej w Warszawie, który zresztą, po licznych zmianach działa do dziś.
BI: Jak wyglądały pierwsze kroki w prowadzeniu tego salonu?
KBS: Początkowo pracowałam jako manager, recepcjonistka, sprzątaczka i pomoc budowlana. Musiałam być miltifunkcjonalna. Z perspektywy czasu uważam, że to było najcenniejsze doświadczenie dla mnie jako managera. Dziś jeżeli ktoś mnie pyta, jak być dobrym managerem, to mówię – musisz znać każde stanowisko w swojej firmie. Ja poznałam.
Chyba największym problemem na początku pracy było to, że nie miałam wykształcenia kosmetologicznego. Musiałam przyjąć kosmetyczki do pracy, a nie wiedziałam jak sprawdzić ich kwalifikacje. Dlatego sama poszłam do szkoły, która dawała prawo do wykonywania zawodu kosmetyczki. Musiałam wiedzieć, jak mają pracować ludzie, których będę zatrudniać.
BI: A czy możliwe jest dobre managerowanie bez znajomości podstaw kosmetologii?
KBS: W tej branży trudno mi to sobie wyobrazić. Ale wszytkiego można się nauczyć i nigdy nie jest za późno. Trzeba nieustannie się doszkalać, czytać czasopisma, uczestniczyć w kongresach. Szukajmy też wiedzy u osób, które mają doświadczenie praktyczne, a nie u handlowców.
Kolejną ważną rzeczą jest to, aby być w zgodzie ze sobą i robić to, co sprawia nam przyjemność. Kiedy wstaję rano, nie czuję, że idę do pracy, ja idę realizowac swoje pasje, marzenia. Idę spotkac się z ludźmi, pełna chęci do działania, do motywowania ich, stawiania sobie i im kolejnych wyzwań, które wspólnie mamy pokonać.
BI: W naszym kraju mamy jeden, główny schemat wyłaniania managera salonu beauty – z zespołu wybiera się najlepiej „rokującą“ kosmetyczkę.
KBS: To bardzo dobry model. Mam w swojej firmie kilka osób, które przyszły do mnie do pracy w recepcji, żeby dorobić na studiach. Spodobało im się na tyle, że porzucili swoje dotychczasowe uczelnie i poszli na kosmetologię. Po jej ukończeniu, automatycznie zaczęły pracę na stanowisku kosmetyczki. Dzisiaj są głównymi kosmetologami w firmie, albo managerami. Ich atutem jest to, że znają każde stanowisko pracy z doświadczenia. Potrafią sprzedać, wykonać zabieg i wiedzą jak zachować się przy trudnym kliencie.
Musimy więc szukać zaangażowanych kosmetyczek, które są częścią społeczności naszej firmy. Z pewnością nie będzie to pani, która trzaska drzwiami o 15:00, bo właśnie skończyła pracę i w nosie ma to, że o 15:15 przychodzi klient, którego nie mamy jak obsłużyć. Dziś w podobnych sytuacjach nie muszę prosić swoich pracowników o pomoc. Sami mają świadomość tego, że powinni zostać.
Czytaj cały artykuł w Beauty Inspiration 6/2015 – wydanie drukowane/e-wydanie