Pokora — sześcioliterowe słowo znane wszystkim, a tak rzadko stosowane w życiu i pracy. Pokora pomaga unikać błędów i pomaga z dystansem patrzeć na otaczającą rzeczywistość, ogranicza negatywne emocje. Zatrudniając pracownika, mamy wobec niego oczekiwania, a ich spełnienie ma zapewnić tzw. święty spokój — bezcenny dla każdego menagera. Jesteśmy przekonani, że skoro płacimy, możemy wymagać bezwzględnego posłuszeństwa. Po podpisaniu umowy zapominamy, że pracownik też ma swoje wyobrażenia na temat pracy, ma też oczekiwania i lęki. Jeśli na tej płaszczyźnie obie strony nie osiągną kompromisu, zaczną się schody.
Niezadowolenie, połączone z niezrozumieniem, powoduje frustrację i bunt. Zminimalizujemy ryzyko błędów pracownika, jeśli przekażemy mu na początku swoje wartości, nie tylko z pozycji lidera, ale i człowieka. Nie możemy zakładać, że pracownik musi wiedzieć z założenia, co jest dla ciebie ważne. Motywacja pracownika rodzi się z twojej, a zapał i zniechęcenie są równie zaraźliwe. Zapał połączony ze wsparciem i szczyptą tolerancji w okresie „rozruchu” mogą okazać się bezcenne w chwili kryzysu w firmie. Pracownik niezaangażowany może działać na szkodę wszystkim — klientom, tobie, sobie, w końcu twojej firmie.
Kasia, zatrudniona na okres wakacji w pewnym kurorcie na stanowisko kelnerki, przyjechała z południa Polski dorobić do studiów. Miała pracować na określonych warunkach finansowych, z zapewnionym noclegiem i wyżywieniem. Po przyjeździe na miejsce nastąpiło zderzenie z rzeczywistością. Trochę niższa stawka, trochę inne godziny i bardzo różne od założeń warunki mieszkaniowe… Drobnostki, które spowodowały grymas niezadowolenia, potem niechęć. Na szukanie nowej pracy nie było już czasu, trzeba było podjąć wyzwanie. Finał był smutny. Pod koniec sezonu w owym kurorcie odchodzili pracownicy innych działów. Kasia zgodziła się pomóc, poświęcić część swojego wolnego czasu na pomoc w innym dziale, poprosiła jednak o podwyższenie stawki godzinowej. Spotkała się z odmową. Rozczarowanie i kumulowane emocje wzięły górę, opuściła stanowisko pracy i bez słowa pożegnania wróciła do domu. Kłopot dotyczył wtedy już dwóch stanowisk.
Joasia, stały pracownik innego działu, w obliczu kryzysu zaproponowała pomoc, mimo zmęczenia i wielu godzin pracy kilka dni z rzędu. Wiedziała, że jej przełożony doceni tę pomoc, bo wcześniej to robił. Dzięki postawie Joasi udało się rozwiązać duży kłopot kadrowy. Oba przykłady różnych stylów zarządzania i komunikacji z pracownikiem są prawdziwe.
Temat relacji i atmosfery w pracy wydaje się być przereklamowany, dużo się o nim pisze i mówi na szkoleniach. Każdy z menagerów przekonuje się jednak nieustannie o tym, że to temat ciągle żywy i aktualny. Ten, kto chce budować silny i oddany zespół wie, że w odhumanizowany sposób nie da się tego zrobić. Nikt z nas nie może funkcjonować i rozwijać się pod presją, niekontrolowanym monitoringiem, bez kredytu zaufania. Model dialogu, odrobiny empatii i wsparcia, to dobry model. Sprawdziłam i polecam.